14 mar 2013

38. Serum olejowe :)

Wszyscy je robią, zrobiłam i ja! Zrobiłam i się zachwyciłam :)


Moje składniki (na oko):

- 10 ml wody
- 10 ml olejku łopianowego Green Pharmacy (bo solo to dla mnie średniak)
- 10 ml odzywki Isana intensywnie pielęgnująca

Efekt:
- zgrodnie z obietnicami pomysłodawczyni, czyli Anwen, włosy sa niezwykle miękkie, lśniące oraz dociążone

Wygoda tej metody jest nie do opisania. Teraz nawet zmęczona po dyżurze szybko i bez kłopotu olejuję włosy. Wystarczy solidnie spsikać :)  Pozatym serum sprawdza się idealnie w moich wypadach na basen. Wrzucam do torby i po przebraniu się w strój szybko psikam włosy i zwijam w koczka. Pływam sobie spokojnie (nie lubię zanurzać głowy w basenie, nie lubię też nurkować bo chlorowana woda strasznie podrażnia mi śluzówki) i po powrocie do domu myję włosy i nakładam lekką odżywkę.

Co jeszcze zaskakuje mnie w tej metodzie? Kosmetyki, które do tej pory dawały średni efekt w tej miksturze dają efekt WOW. Jeśli jeszcze nie ukręciłyście swojego serum to zachęcam z całego serca :)

11 mar 2013

37. Aktualizacja + podsumowanie akcji mania wcierania i powody nieobecności...

Nawet nie wiem od czego zacząć... Całkowicie tracę już wszelką motywację. Porównanie włosów luty/marzec.


Jak widać, zero przyrostu i dużo odrostu. Od dwóch tygodni nie moge znaleźć czasu na hennowanie :/ Końcówki były lekko podcinane. Ale tylko lekko. W dodatku od kilku dni wypadanie jest bardzo nasilone mimo akcji mnia wcierania i innych cudów wianków. Włosów na głowie mam coraz mniej. Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Jest źle. Może powinnam zacząć nawiedzać lekarzy. Najpierw myślałam, że to po hormonach a potem po ich odstawieniu. Myliłam się. Potem z palenia przechodziłam na okazjonalne a potem już na całkowite zaprzestanie. Włosy nadal nie przestały się przerzedzać. Chciałabym wierzyć, że to na tle stresowym, jak mi dwa lata temu lekarz powiedział. Jakoś przez dwa lata niewiele się zmieniło...

Przez pół roku włosomaniactwa dorobiłam się paranoicznego liczenia włosów, mierzenia obwodów kitków. Owszem kondycja włosów się poprawiła, ruszyły też z miejsca, bo długo nie rosły wogóle. Nie mam swędzącej głowy i mam całą masę babyhair. Ale co z tego jak niedługo mi chyba wszystkie wypadną. Mam koszmary o tym, że jestem łysa, boję się czesać... Kończą mi się też pomysły co zrobić, żeby się poprawiło. Bo co mi pozostaje? Odżywiam się zdrowo (jak nie mam dyżuru, na dyżurze jest gonitwa i albo nie jem wcale albo wrzucam coś w siebie w mega tempie) dużo gotuję, robię soki warzywne i owocowe, unikam wysoko przetworzonych produktów, 4 razy w tygodniu aktywność fizyczna (zajęcia zorganizowane, basen siłownia, zależy od nastroju) i rzuciłam nikotynę. Więc co jest ze mną nie tak? Twarz coraz bardziej przypomina jesień średniowiecza, ropne krosty przeniosły się na plecy. Ale koniec zrzędzenia. Trzeba się wziąśc w garść i trochę wyluzować. Bo już z tego dzikiego pędu na codzien wychudłam i zmizerniałam a mam być fit ;P

Podsumowując akcję "Mania wcierania"

Codziennie wcierałam Radical i wykonywałam masaż skóry głowy.
Przyrost wyniósł 1 cm mierzony na pasmie kontrolnym. Dodatkowo łykałam CP 2 tabletki dziennie i piłam codziennie kubek pokrzywy.

Jednym słowem to nie był mój miesiąc...Po tym jak w tamtym miesiącu włosy przyspieszyły, i jaki piękny był przyrost liczyłam na dużo :(

Obecnie zaczęłam wcieranie kozieradki. Zastanawiam się też nad jakimś suplementem. Chyba wrócę do drożdży. Nie wiem jednak na ile będę o nich pamiętać.



Pytanie mam do Was odnośnie kozieradki. Ile napar może stać i co ile trzeba zrobić nowy. Czy jak mętnieje to źle?

2 mar 2013

36. Denko ze stycznia i lutego

Nie wiem co jest w postach z serii denko. Uwielbiam je oglądać na waszych blogach i gromadzić swoje denka. W styczniu zuzycie miałam malutkie więc postanowiłam zrobić post łączony. Nadal miałam i mam sporo zalegających kosmetyków, które średnio lubię i czekam aż się skończą aby półkę zapełniać tym o czym marzę :D W te dwa miesiące zużyłam:

1. Krem do rąk Isana kwiat pomarańczy. Piękny zapach, szybko się wchłania, ale moim zniszczonym środkami do dezynfekcji i częstym myciem dłoni przynosił tylko chwilową ulgę.
2. Żel do stóp z szałwią i pantenolem z biedronki. Najgorszy kosmetyk jaki mi wpadł do koszyka ostatnimi czasy. Wylewa się z opakowania, klei się na stopach i zupełnie nic nie robi. Zdesperowana codziennie wieczorem wsmarowywałam go w stopy swojego TŻ żeby jak najszybciej wykończyć. Też nie był z niego zadowolony...Zdecydowanie NIE
3. Peeling do stóp Fuss Wohl z Rossmana. Przyjemniaczek, miły w użyciu, ładnie pachnący i wydajny. Mógłby co prawda lepiej ścierać.
4. 2 ampułki Placenty ze sklepu fryzjerskiego. Sprawczynie mojego pięknego przyrostu sprzed miesiąca. Przelałam je do pojemnika po Joannie Rzepie, dolałam wody brzozowej i wcierałam w skalp po każdym myciu. Efekty było widać kilka postów temu. Na pewno kupię ponownie w większej ilości jak już wydenkuję wcierki które mam.
5. Probówka po odlewce Alverde paczula i porzeczka, którą dostałam od mojej przyjaciółki. Zakochałam się w tym zapachu i działaniu, które utrzymywało się dużo dłużej niż od mycia do mycia. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w pełnowymiarową wersję :)

6. Żel pod prysznic Ziaja masło kakaowe. Żele Ziai uwielbiam za ich wydajność, cenę, zapachy i to, że nie wysuszają nadmiernie mojej skóry. Zdecydowane TAK dla nich
7. Vichy Masque Thermal Réhydratant. Zamówiłam jakiś juz czas temu, z dodatkowej pracy mojej mamy. Za ankiety na oddziale zbierała punkty i mogła wymieniać na nagrody. Cięzno ocenić mi ten kosmetyk...bo używałam nie jako maseczkę ale jako krem na noc. Na noc lubię nałozyć na twarz coś treściwego. Sprawdza się świetnie. Koi, nawilża, wygładza, wydajna. Starczyła na całe wieki.  Jedyny minus za zapach, przypominający środek na odstraszanie komarów ;) I za droga żeby tak o sobie kupić.
8. Za maseczką Vichy chowa się płyn do soczewek z Rossmana. Dodaję go do denka, żeby nikt nie naciął się tak jak ja. Kupowałam go od kilku lat awaryjnie jak nie miałam czasu zamówić swojego ulubionego Zero seven. Bardzo się popsuł ostatnimi czasy i więcej nie dopuszczę do sytuacji awaryjnej.
9. Lirene płyn micelarny - Jako gratis. Nie podrażniał moich wrażliwych oczu. A to duży plus. Większośc tego typu płynów skutkuje u mnie pieczeniem, obrzękiem i zapaleniem spojówki już po jednym użyciu. Nie radzi sobie jednak kompletnie z makijażem wodoodpornym.
10. Wcierka Radica. Recenzja wkrótce. :)
11. Alterra granat i aloes maska - Moje KWC. Zasługuje na coś więcej niż krótka notka w denku. Więć również wkrótce.


Więc denkujemy dalej. Kilka produktów na marzec już wytypowałam :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...