Niestety nadal nie wysłałam aparatu do naprawy więc na zdjęciu poglądowym mało co można zobaczyć. Chciałam, żeby mama mi solidnie podcieła włosy. Tak, żeby nie zostało nic po dawnych cieniowaniach. Nie zgodziła się, bo "włosy są za ładne" i nawet mnie przeprosiła za śmianie się z mojego olejowania, czytania składów i mierzenia. Mimo, że plan miałam inny uważam, że bardzo ładnie jej wyszło podcięcie. Nadała włosom ładny kształt. A przysięgam, że w najdłuższym miejscu ścinki miały 4 cm. Po szybkiej kalkulacji przyrost od 30 października do 1 grudnia wyniósł 2 cm, co jest dla mnie wielkim sukcesem. Standardowo włosy nie przyrastają mi nawet 1 cm miesięcznie. Na początku włosowej manii mierzyłam odrost. Po 10 miesiącach od farbowania miał jedynie 7 cm...
Także poza wypadaniem wszystko jest na dobrej drodze. NA tym zdjęciu widać jak na lepsze zmienia się kondycja moich włosów. Zaczynają łądnie lśnić.
Na kolejnych za to widać trochę moją zmorkę, którą mimo wszystko bardzo kocham. Babyhair! :)
O pielęgnacji piszę na bieżąco, więc nie ma sensu powtarzać co i jak stosowałam. A ogólne wrażenia są pozytywne, chyba robię postępy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz