Dzisiaj z mamą ćwiczyłyśmy dobierańce na odwrót. Ona na mnie, żeby mnie ładnie uczesać, ja na braciszku, żeby się nauczyć. Cyknełyśmy fotkę i dzięki temu mogę popatrzeć jak wyglądałyby moje włosy gdybym im nie szkodziła i nie pomagała...
Od dzieciństwa jesteśmy z bratem bardzo podobni. Włosowo również. Taki jest mój naturalny kolor (no może nigdy nie było aż tyle rudych refleksów co po tym lecie u mojego brata ale widać dlaczego chciałabym kiedyś wrócić do naturalnego..), oboje mamy włosy naturalnie proste i niskoporowate, po mamie :) Zaczeliśmy zapuszczać mniej więcej w tym samym czasie. Ja niszczyłam swoje czarnymi farbami, cieniowaniem i zupełnie niczym ich nie zabezpieczałam. Mój brat do niedawna mył tylko co 2 dni familijnym pokrzywowym, ewentualnie schauma dla mężczyzn. Od kiedy ja mam bzika włosowego, podrzucam mu zawsze coś jak idzie myć włosy. Ale jest oporny bardzo. Ostatnio zakupił sobie Isankę z olejkiem arganowym w sprayu bo spodobało mu się rozczesywanie włosów po niej. Czesze szeroko rozstawionym grzebieniem, związuje frotkami. Mimo, że z natury mamy mało włosów, jego są naprawdę piękne.
Wiemy jakie są gdy się im szkodzi, jakie są bez niczego... szkoda, że nie wiemy jakie by były przy intensywnej pielęgnacji. Może się kiedyś przekonamy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz