7 maj 2013

40. 2 miesiące z kozieradką na włosach i twarzy :)

Kozieradki próbowała już większość z nas. Albo ma zamiar. A co ja na to? Hit czy kit?


Włosy:

+ napar z nasion kozieradki wcieram od dwóch miesięcy średnio raz dziennie. Bo czasem robię to i rano i wieczorem a czasem wcale, bo chcę mieć pachnące i świeże. Ale nigdy nie mam przerwy dłuższej niż jeden dzień
+ kozieradka wpłynęła na wypadanie włosów. Nie ma szału, bo nadal zbieram sporą ilość ze szczotki. Ale jest wiosna i z doświadczenia wiem, że bez wspomagania tych włosów byłoby dwa razy więcej do wyciągania z odpływu i zdejmowania z czesadeł
+ kozieradka przyspieszyła porost o ok. 1 cm/miesiąc. Dla włosów standardowo rosnących 1 cm na miesiąc skok o 100 % to dużo :)
+ jest tańsza od barszczu
+ naturalna
+ nie podrażnia i nie wysusza

- wiele z was zachwala efekt włosów uniesionych u nasady. U mnie nie jest to efekt dodający uroku. Babyhair sterczą na wszystkie strony jakby prąd mnie trzepnął. Musiałam przeprosić opaskę... ;P
- mówi się o spowalnianiu przetłuszczania... Nie zauważyłam. Może przez częste stosowanie?

+/- na początku zapach mi przeszkadzał. Czułam że roztaczam wokół siebie wiecznie woń rosołu. Po tygodniu przestałam go czuć. Ale przecież to nie oznacza, że go nie ma prawda? I inni na pewno czują ;)

Twarz:

+ naparem z nasion kozieradki codziennie po demakijażu przecieram twarz. Robię to przy okazji wcierania. Taki tam naturalny tonik
+ mniej wyprysków
+ mniej zaskórników
+ moje rozszerzone pory są naprawdę mniej widoczne
+ nie wysusza
+ przyspiesza gojenie
+ chyba przebarwienia są mniej widoczne. Albo to pierwsza opalenizna

Minusów w zasadzie nie ma, a na twarzy to i zapach się nie utrzymuje

Więc oczywiście kozieradka jest dla mnie wielkim hitem i nieprędko się z nią pożegnam. Szkoda tylko, że nie ma wcierki idealnej. Każda u mnie działa na coś innego. Największy wysyp babyhair zauważyłam po Joannie Rzepie. Najmniej wypadających włosów po Jantarze, najszybszy przyrost po Placencie. Kozieradka natomiast jest złotym środkiem. Działa na wszystko a nie tylko na jeden z problemów. No i ta poprawa stanu cery :)

8 komentarzy:

  1. Używałam kozieradki jedynie na włosy.
    Nie wytrzymałam z tym zapachem... na kilka metrów czuć było ode mnie woń rosołu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah ;p Woń rosołu, nigdy nie miałam kozieradki ale bojej sie jej kupować bo pewnie jak zobacze jaki ma zapach to rzucę ją w kąt ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nie sprawdza się niestety.. nic nie robi ani z przyrostem, ani z wypadaniem. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie próbowałam...jeszcze :)
    Radi

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie. Chcialam zapytac, czy kozieradke mozna stosowac przy lojotokowym zapaleniu skory. Do tego mam podyzszony testosteron i chyba lysienie androgenne na ktore wcieram wieczorami alpicort e. Czy mozna wcierac ja po porannym umyciu glowy? Pozdrawiam. Justyna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej mam pytanie o zupełnie inny post - gdzie jest sklepik, w którym kupiłaś khadi i szampon Babuszki Agafii stacjonarnie??:)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog :)

    http://alex-faashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hip hip hurra dla kozieradki! :)
    Ja wcierałam 3 miesiące. Z przyrostem bywało różnie (3 różne wyniki co miesiąc) za to baby hairs są <3 I jeszcze pomogła na ŁZS. Żyć (i zapuszczać włosy) nie umierać!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...