7 maj 2013

40. 2 miesiące z kozieradką na włosach i twarzy :)

Kozieradki próbowała już większość z nas. Albo ma zamiar. A co ja na to? Hit czy kit?


Włosy:

+ napar z nasion kozieradki wcieram od dwóch miesięcy średnio raz dziennie. Bo czasem robię to i rano i wieczorem a czasem wcale, bo chcę mieć pachnące i świeże. Ale nigdy nie mam przerwy dłuższej niż jeden dzień
+ kozieradka wpłynęła na wypadanie włosów. Nie ma szału, bo nadal zbieram sporą ilość ze szczotki. Ale jest wiosna i z doświadczenia wiem, że bez wspomagania tych włosów byłoby dwa razy więcej do wyciągania z odpływu i zdejmowania z czesadeł
+ kozieradka przyspieszyła porost o ok. 1 cm/miesiąc. Dla włosów standardowo rosnących 1 cm na miesiąc skok o 100 % to dużo :)
+ jest tańsza od barszczu
+ naturalna
+ nie podrażnia i nie wysusza

- wiele z was zachwala efekt włosów uniesionych u nasady. U mnie nie jest to efekt dodający uroku. Babyhair sterczą na wszystkie strony jakby prąd mnie trzepnął. Musiałam przeprosić opaskę... ;P
- mówi się o spowalnianiu przetłuszczania... Nie zauważyłam. Może przez częste stosowanie?

+/- na początku zapach mi przeszkadzał. Czułam że roztaczam wokół siebie wiecznie woń rosołu. Po tygodniu przestałam go czuć. Ale przecież to nie oznacza, że go nie ma prawda? I inni na pewno czują ;)

Twarz:

+ naparem z nasion kozieradki codziennie po demakijażu przecieram twarz. Robię to przy okazji wcierania. Taki tam naturalny tonik
+ mniej wyprysków
+ mniej zaskórników
+ moje rozszerzone pory są naprawdę mniej widoczne
+ nie wysusza
+ przyspiesza gojenie
+ chyba przebarwienia są mniej widoczne. Albo to pierwsza opalenizna

Minusów w zasadzie nie ma, a na twarzy to i zapach się nie utrzymuje

Więc oczywiście kozieradka jest dla mnie wielkim hitem i nieprędko się z nią pożegnam. Szkoda tylko, że nie ma wcierki idealnej. Każda u mnie działa na coś innego. Największy wysyp babyhair zauważyłam po Joannie Rzepie. Najmniej wypadających włosów po Jantarze, najszybszy przyrost po Placencie. Kozieradka natomiast jest złotym środkiem. Działa na wszystko a nie tylko na jeden z problemów. No i ta poprawa stanu cery :)

4 maj 2013

39. Koniec zrzędzenia, czas wrócić do blogowania, oraz co ja mam zrobić ze swoim kolorem włosów :(

Po przerwie trwającej prawie 2 miesiące człowiek naprawde nie wie jak ma zacząć notkę... Obraziłam się ostatnio na cały świat. Celem tego bloga było śledzenie włosowych postępów, których po 8 miesiącach jest zupełnie brak. Podłamana tym faktem, otoczona zewsząd zdjęciami Waszych pięknych włosów musiałam się na trochę wyłączyć i zresetować. Muszę zaakceptować fakt, że osiągnięcie mojego celu będzie mnie kosztowało dużo więcej cierpliwości i pracy...

Najbardziej w moich włosach irytuje mnie nieustające zwiększone wypadanie, brak objętości, problem z kolorem i wieczne niedociążenie/przeciążenie. Jeśli chodzi o wypadanie pomaga kozieradka. Nie jest ona jednak ideałem. Ciągle mam wrażenie nieświeżych włosów u nasady. Do tego małe włoski sterczą jakby trzasnął w nie piorun.  Myślę, że następna notka będzie podsumowaniem moich dwóch miesięcy z kozieradką na twarzy i skalpie.
Kolor jest w każdym miejscu głowy inny. Od połowy włosy mam chemicznie czarne. Wyżej nieco jaśniejsze. Przy głowie 4 cm jasnego brązu mego naturalnego. Przy twarzy zupełnie rude. I kompletnie nie wiem co z nimi zrobić. Pod koniec marca kładłam hennę. Trzymałam ją na głowie 5-6 godzin. Po spłukaniu i dojrzewaniu koloru włosy były niemal identyczne jak przed henną. A robiłam wszystko tak jak zawsze zaczynając od solidnego oczyszczania :/ 1 czerwca idę na wesele i kompletnie nie wiem co z moim kolorem :(  Co z tego że włosy mam lśniące i gładziutkie jak ten kolor wszystko psuje. I chodzę dodziennie w koczku ślimaczku bo niby co innego można zrobić z kolorowymi włosami...
Kolejny mój problem nie do przejścia to wiecznie niedociążone lub przeciążone końce. Albo latają we wszystkie strony jak sianko, albo się strączkują. Nie jestem w stanie wypośrodkować.

Przerwa mi nie pomogła. Nie jestem w stanie już wyłączyć myślenia o poprawie stanu włosów. Nie umiem być prawie włosomaniaczką lub trochę włosomaniaczką. Ja muszę na pełnej linii...

Robię przynajmniej postępy w innych dziedzinach... Wracając po dłuższej przerwie do blogowania o pracy nad sobą chyba warto postawić sobie kilka celów na najbliższy miesiąc :)
-> przygotować się na KaszebeRunde
-> pierwszy raz w życiu zrobić całą 6 Weidera. Dziś zaczęłam ją po raz kolejny. Przypomniałam sobie dlaczego nigdy jej nie przerobiłam ;P Zawsze w drugim tygodniu stwierdzałam, że lubię swoje oponki i już nie chcę mieć płaskiego brzucha ;)
-> koniec wykrętów! raz w tygodniu siłownia, raz basen i jedne zajęcia typu zumba lub płaski brzuch lub super talia. Spining już nie ma sensu bo mam go na codzień ;P Koniec wykręcania się pracą.
-> zaliczać, zaliczać i jeszcze raz zaliczać szkołę, bo nie jest dobrze :/
-> powrót do olejowania
-> walka z cerą

14 mar 2013

38. Serum olejowe :)

Wszyscy je robią, zrobiłam i ja! Zrobiłam i się zachwyciłam :)


Moje składniki (na oko):

- 10 ml wody
- 10 ml olejku łopianowego Green Pharmacy (bo solo to dla mnie średniak)
- 10 ml odzywki Isana intensywnie pielęgnująca

Efekt:
- zgrodnie z obietnicami pomysłodawczyni, czyli Anwen, włosy sa niezwykle miękkie, lśniące oraz dociążone

Wygoda tej metody jest nie do opisania. Teraz nawet zmęczona po dyżurze szybko i bez kłopotu olejuję włosy. Wystarczy solidnie spsikać :)  Pozatym serum sprawdza się idealnie w moich wypadach na basen. Wrzucam do torby i po przebraniu się w strój szybko psikam włosy i zwijam w koczka. Pływam sobie spokojnie (nie lubię zanurzać głowy w basenie, nie lubię też nurkować bo chlorowana woda strasznie podrażnia mi śluzówki) i po powrocie do domu myję włosy i nakładam lekką odżywkę.

Co jeszcze zaskakuje mnie w tej metodzie? Kosmetyki, które do tej pory dawały średni efekt w tej miksturze dają efekt WOW. Jeśli jeszcze nie ukręciłyście swojego serum to zachęcam z całego serca :)

11 mar 2013

37. Aktualizacja + podsumowanie akcji mania wcierania i powody nieobecności...

Nawet nie wiem od czego zacząć... Całkowicie tracę już wszelką motywację. Porównanie włosów luty/marzec.


Jak widać, zero przyrostu i dużo odrostu. Od dwóch tygodni nie moge znaleźć czasu na hennowanie :/ Końcówki były lekko podcinane. Ale tylko lekko. W dodatku od kilku dni wypadanie jest bardzo nasilone mimo akcji mnia wcierania i innych cudów wianków. Włosów na głowie mam coraz mniej. Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Jest źle. Może powinnam zacząć nawiedzać lekarzy. Najpierw myślałam, że to po hormonach a potem po ich odstawieniu. Myliłam się. Potem z palenia przechodziłam na okazjonalne a potem już na całkowite zaprzestanie. Włosy nadal nie przestały się przerzedzać. Chciałabym wierzyć, że to na tle stresowym, jak mi dwa lata temu lekarz powiedział. Jakoś przez dwa lata niewiele się zmieniło...

Przez pół roku włosomaniactwa dorobiłam się paranoicznego liczenia włosów, mierzenia obwodów kitków. Owszem kondycja włosów się poprawiła, ruszyły też z miejsca, bo długo nie rosły wogóle. Nie mam swędzącej głowy i mam całą masę babyhair. Ale co z tego jak niedługo mi chyba wszystkie wypadną. Mam koszmary o tym, że jestem łysa, boję się czesać... Kończą mi się też pomysły co zrobić, żeby się poprawiło. Bo co mi pozostaje? Odżywiam się zdrowo (jak nie mam dyżuru, na dyżurze jest gonitwa i albo nie jem wcale albo wrzucam coś w siebie w mega tempie) dużo gotuję, robię soki warzywne i owocowe, unikam wysoko przetworzonych produktów, 4 razy w tygodniu aktywność fizyczna (zajęcia zorganizowane, basen siłownia, zależy od nastroju) i rzuciłam nikotynę. Więc co jest ze mną nie tak? Twarz coraz bardziej przypomina jesień średniowiecza, ropne krosty przeniosły się na plecy. Ale koniec zrzędzenia. Trzeba się wziąśc w garść i trochę wyluzować. Bo już z tego dzikiego pędu na codzien wychudłam i zmizerniałam a mam być fit ;P

Podsumowując akcję "Mania wcierania"

Codziennie wcierałam Radical i wykonywałam masaż skóry głowy.
Przyrost wyniósł 1 cm mierzony na pasmie kontrolnym. Dodatkowo łykałam CP 2 tabletki dziennie i piłam codziennie kubek pokrzywy.

Jednym słowem to nie był mój miesiąc...Po tym jak w tamtym miesiącu włosy przyspieszyły, i jaki piękny był przyrost liczyłam na dużo :(

Obecnie zaczęłam wcieranie kozieradki. Zastanawiam się też nad jakimś suplementem. Chyba wrócę do drożdży. Nie wiem jednak na ile będę o nich pamiętać.



Pytanie mam do Was odnośnie kozieradki. Ile napar może stać i co ile trzeba zrobić nowy. Czy jak mętnieje to źle?

2 mar 2013

36. Denko ze stycznia i lutego

Nie wiem co jest w postach z serii denko. Uwielbiam je oglądać na waszych blogach i gromadzić swoje denka. W styczniu zuzycie miałam malutkie więc postanowiłam zrobić post łączony. Nadal miałam i mam sporo zalegających kosmetyków, które średnio lubię i czekam aż się skończą aby półkę zapełniać tym o czym marzę :D W te dwa miesiące zużyłam:

1. Krem do rąk Isana kwiat pomarańczy. Piękny zapach, szybko się wchłania, ale moim zniszczonym środkami do dezynfekcji i częstym myciem dłoni przynosił tylko chwilową ulgę.
2. Żel do stóp z szałwią i pantenolem z biedronki. Najgorszy kosmetyk jaki mi wpadł do koszyka ostatnimi czasy. Wylewa się z opakowania, klei się na stopach i zupełnie nic nie robi. Zdesperowana codziennie wieczorem wsmarowywałam go w stopy swojego TŻ żeby jak najszybciej wykończyć. Też nie był z niego zadowolony...Zdecydowanie NIE
3. Peeling do stóp Fuss Wohl z Rossmana. Przyjemniaczek, miły w użyciu, ładnie pachnący i wydajny. Mógłby co prawda lepiej ścierać.
4. 2 ampułki Placenty ze sklepu fryzjerskiego. Sprawczynie mojego pięknego przyrostu sprzed miesiąca. Przelałam je do pojemnika po Joannie Rzepie, dolałam wody brzozowej i wcierałam w skalp po każdym myciu. Efekty było widać kilka postów temu. Na pewno kupię ponownie w większej ilości jak już wydenkuję wcierki które mam.
5. Probówka po odlewce Alverde paczula i porzeczka, którą dostałam od mojej przyjaciółki. Zakochałam się w tym zapachu i działaniu, które utrzymywało się dużo dłużej niż od mycia do mycia. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w pełnowymiarową wersję :)

6. Żel pod prysznic Ziaja masło kakaowe. Żele Ziai uwielbiam za ich wydajność, cenę, zapachy i to, że nie wysuszają nadmiernie mojej skóry. Zdecydowane TAK dla nich
7. Vichy Masque Thermal Réhydratant. Zamówiłam jakiś juz czas temu, z dodatkowej pracy mojej mamy. Za ankiety na oddziale zbierała punkty i mogła wymieniać na nagrody. Cięzno ocenić mi ten kosmetyk...bo używałam nie jako maseczkę ale jako krem na noc. Na noc lubię nałozyć na twarz coś treściwego. Sprawdza się świetnie. Koi, nawilża, wygładza, wydajna. Starczyła na całe wieki.  Jedyny minus za zapach, przypominający środek na odstraszanie komarów ;) I za droga żeby tak o sobie kupić.
8. Za maseczką Vichy chowa się płyn do soczewek z Rossmana. Dodaję go do denka, żeby nikt nie naciął się tak jak ja. Kupowałam go od kilku lat awaryjnie jak nie miałam czasu zamówić swojego ulubionego Zero seven. Bardzo się popsuł ostatnimi czasy i więcej nie dopuszczę do sytuacji awaryjnej.
9. Lirene płyn micelarny - Jako gratis. Nie podrażniał moich wrażliwych oczu. A to duży plus. Większośc tego typu płynów skutkuje u mnie pieczeniem, obrzękiem i zapaleniem spojówki już po jednym użyciu. Nie radzi sobie jednak kompletnie z makijażem wodoodpornym.
10. Wcierka Radica. Recenzja wkrótce. :)
11. Alterra granat i aloes maska - Moje KWC. Zasługuje na coś więcej niż krótka notka w denku. Więć również wkrótce.


Więc denkujemy dalej. Kilka produktów na marzec już wytypowałam :)

25 lut 2013

35. W obiektach sportowych czuć nadciągającą wiosnę ;)

I w sumie nie tylko w obiektach sportowych. W blogosferze również pełno postów typu 'fit do lata' itd. ble ble ble. Bardzo mnie cieszy ten najnowszy trend. Odchudzanie i utrata kilogramów nie jest juz dla nikogo priorytetem. Ważna jest praca nad sylwetką i ciałem. Czyli wreszcie jestetm modna :D Jeszcze nie tak dawno temu znajome i koleżanki wyśmiewały mnie. "Znowu idziesz na siłownie? Po co? Ty nie masz z czego chudnąć", "Karnet na basen? Lepiej kup sobie czekolade". Teraz jest zazdrość, że do niczego się nie zmuszam a wszelkie formy aktywności fizycznej sprawiają mi czystą przyjemność i satysfakcję!

Jest pewna mała rzecz w mojej pracy, która mnie bardzo cieszy.

Taka oto karta imienna umożliwia mi wejścia na baseny, siłownie, aerobiki, zumby, fitnessy, spiningi codziennie bez żadnych ograniczeń. Kosztuje mnie to ok 45 zł odciągane z każdej wypłaty.Reszte dopłaca mój zakład pracy. Więc w miarę mozliwości jak nie jestem w szkole albo w pracy korzystam z tego dobrodziejstwa. Taka karta już dawno była moim marzeniem. Zmęczona po pracy relaksuję się pływając, następnie sauna i wodny masaż. Jak mam dzień wolny, idę na siłownię. Jak mam szkołę, idę wieczorem na spinning albo jakieś inne ciekawe zajęcia. Oczywiście każda inna wyglądałaby jak bogini po tej dawce sportu którą sobie od lat funduję. Niestety natura łaskawa dla mnie nie była. Moja talia prawie nie istnieje, biodra są wąskie, nogi chude jak patyki. Na szczęście dorosłam na tyle, że się tym nie zadręczam i ćwiczę bo lubię sprawdzać swoje ciało, jego wytrzymałość i odpornosć. 

Pozatym jak już wspominałam kiedyś jestem zapalonym rowerzystą. W tym roku muszę się zdecydować na nowy rower. Co nie jest wcale proste. Wymagania wiecznie rosną, a mało czasu już zostało do rozpoczęcia sezonu. Nie chciałabym jeździć już na starym rowerze, bo amortyzatory niedomagają i nie daje rady w terenie.Mam jednego faworyta póki co. Ale założę się, że milion razy jeszcze zmienię zdanie...


Sprawa jest skomplikowana. Czy celować w jak najlepszy osprzęt w tej półce cenowej (wtedy wybór byłby pomiędzy Unibike a Krossem) czy trochę słabszy osprzęt a lepszą firmę (ten powyższy  Cube AIM DISC na 29 calowych kołach. bądź Scott) W sumie uważam, że to co ma ten Cube w zupełności mi wystarczy. Ale tak samo myślałam 2 lata temu o moim Authorze unica... Już po roku wiedziałam, że to za mało....

23 lut 2013

34. Zakupoholizm

Co zrobić z bardzo kiepsko rozpoczętą sobotą? Gdy dzięki swojemu "muszę postawić na swoim" czeka cię samotny weekend? A owszem, że wyjść na miasto. Zaczęłam od biblioteki, a w lodówce mam Carlo Rossi  więc wieczór zapowiada się zacnie :) Po bibliotece, jako że nie było nic ciekawego w lumpkach poza tłumami ludzi postanowiłam wdepnąć do zielarskiego skoro już tu jestem. W te tereny raczej się nie zapuszczam a w owym zielarskim jeszcze nie byłam. Doszły mnie słuchy w komentarzach, że mają tam Khadi. No i mają, na moje nieszczęście nie tylko hennę...Ten mały sklepik jest istną jaskinią rozpusty...


Khadi i kozieradka były w planie. Ale zawsze, po prostu zawsze musi byc coś ponad plan...Rosyjskie kosmetyki stacjonarnie i to w Olsztynie? Nie mogłam się nadziwić... Wziełam więc póki co szampon. Babydream dobija dna, męczy mnie jego pudrowy zapach, który się utrzymuje bardzo długo. Potrzeba mi było czegoś do codziennego mycia. Teraz muszę częściej myć włosy bo 3 razy na tydzień jestem na basenie... A ten szampon wygląda obiecująco mimo odstraszającej ceny jak za szampon ;P

Opis skopiowany gdzieś w otchłani internetu:

Tadycyjny Syberyjski szampon do włosów Nr 2 na propolisie brzozowym

Przeznaczony do mycia i pielęgnacji słabych, zniszczonych matowych włosów z tendencją do wypadania.

Syberyjska zielarka Agafia Jermakowa przygotowywała szampony na bazie propolisu. Babcia Agafia mówiła:

"Jeśli chcesz by włosy były długie i mocne, weź propolis z okolic lasów sosnowych, wyciąg ze świerkowej żywicy i ziół zebranych w tajdze, dodaj mydlnicy lekarskiej i myj włosy by zawsze były zdrowe”

Tradycyjny Syberyjski Szampon do włosów Nº 2 na brzozowym propolisie został stworzony według przepisu Babci Agafii. Ekstrakt z pokrzywy oraz oleje z żeń-szenia i wrzosu wspomagają regenerację włosów. Czynią ją jeszcze bardziej intensywną i efektywną. Szampon na brzozowym propolisie regeneruje zniszczone włosy i poprawia stan skóry głowy.

Składniki aktywne:
 Żywica sosny długoigielnej (Pinus Palustris Wood Tar) - odżywczo i antyoksydacyjnie;
 Wosk pszczeli (Beeswax) – chroni, odżywia i nabłyszcza;
 Pyłek kwiatowy (Pollen Extract) – wzbogaca włosy i skórę głowy w witaminy, minerały i aminokwasy;
 Wyciąg z kory brzozowej (Betula Alba Extract) nadaje włosom blask, wzmacnia cebulki włosowe, zapobiega wypadaniu;
 Olejek rozmarynowy (Rosmarinus Officinalis Leaf Oil) - pobudzające krążenie, działa antyseptycznie;
 Korzeń mydlnicy lekarskiej (Saponaria Officinalis Root Extract) - łojotok, łupież, przeciwdziała wypadaniu włosów. Zawiera pieniące się i łatwo rozpuszczalne w wodzie saponiny;
Pyłek z kwiatów brzozowych (Betula Alba Flower Pollen Extract) – regeneruje i odżywia skóre głowy;.
Miód lipowy (Mel) – odżywia, wzmacnia, wygładza, przywraca połysk.
Ekstrakt z liści pokrzywy (Urtica Dioica Extract) – pokrzywa znana jest ze swojego dobroczynnego działania na włosy. Przy wypadaniu włosów polecana jest do nacieranie skóry głowy. Wzmacnia cebulki włosowe i pobudza je do wzrostu.
Żeń-szeń (Panax Ginseng Extract) – działa regenerująco, zapobiega łysieniu i wypadaniu włosów;
Olej wrzosowy (Calluna Vulgaris Oil) – działa przeciwzapalnie i ściągająco, ujędrnia, nawilża i poprawia wygląd skóry.
Pyłek z brzozowych kwiatów (bazi) (Betula Alba Flower Tar) – poprawia ukrwienie skóry głowy, dotlenienia i odżywia cebulki włosowe.
Proteiny owsa (Avena Sativa Proteins) - łojotok
Powojnik syberyjski (Atragene sibirica) – poprawia ukrwienie skóry.

Skład (INCI):
Aqua with infusions of: Pinus Palustris Wood Tar, Beeswax, Pollen Extract, Betula Alba Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Saponaria Officinalis Root Extract, Betula Alba Flower Pollen Extract, Mel, Urtica Dioica Extract, Panax Ginseng Oil, Calluna Vulgaris Oil, Betula Alba Flower Tar, Magnesium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Glycol Distearate, Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Hydrolyzed Wheat Proteins, Hydrolyzed Avena Sativa Proteins, Atragene Sibirica Extract, Panthenol, Citric Acid.

I już naprawdę koniec z zakupami... Już mi się nie mieści...


A w łazience drugie tyle... Część używana częściej....



21 lut 2013

33. Z życia włosów + zakupy

Mało ostatnio tego czasu i na pisanie i na pielęgnowanie. Zresztą zapał przemija, nie wkładam w to serca ostatnio. Wszystko przez to, że włosy ostatnio ciągle są przyklapnięte i pozbawione objętości. Ciągle noszę kitka albo koczka ślimaczka. Kolor się wypłukał, od 3 tygodni nie mogę się wybrać do zielarskiego po Khadi. Do tego basen zaburza systematyczne mycia, praca systematyczne olejowanie i siedzenie z maskami. Czas się poprawić, zmobilizować na nowo...

6.02.13 - peeling cukrowy na odżywce aloesowej, mycie babydream, maska drożdżowa Agafii na pół godziny pod folie, spray malinowy marion
9.02.13 - babydream, maska arganowa na 3 minuty, spray marion
11.02.13- odżywka aloesowa, barwa lniana. alterra granat aloes 10 minut, spray marion
14.02.13- barwa lniana, maska arganowa na 3 minuty, spray mariom
17.02.13 - mycie alterra biotyna kofeina, biovax jedwab i kreatyna na 3 minuty, marion spray
19.02.13 - vatika na 4 godziny, mycie barwa lniana, odzywka aloesowa, spray marion
21.02.13- mycie Green Pharmacy z dziegdzieciem brzozowym, odżywka Iniecto kokosowa na 3 minuty, spray marion


Poszłam wczoraj na zakupy bo Barwa lniana dobiła dna, podobnie jak płyn do higieny intymnej. Pani w drogerii akurat była po dostawie. Pełno perełek. Na szczęście udało mi się nie kupić kolejnych masek i odżywek i kupić tylko to, co jeszcze nie zalega na półkach w nadmiarze. Nadmiar nie jest dobry... Kupiłam:


1. Jantara - bo jak tu nie kupić jak tak ciężko dostępny stacjonarnie, stoi sobie na półce i się uśmiecha... Mimo, że jestem dopiero w połowie Radicala i planowałam spróbowac kuracji kozieradką...
2. Barwa tataro- chmielowa - bo któraś Barwa to moje must have 
3. Pianka do higieny intymnej Green Pharmacy - bo ciekawa jestem jak to jest w piance ;P
3. Szampon Green Pharmacy z dziegdzieciem brzozowym i cynkiem. Nad tym zakupem myślałam długo. Czytałam i czytałam składy, a szamponów z Green Pharmacy Pani miała z 8 różnych rodzajów. Co budziło takie wątpliwości? Pytam się po jakiego grzyba ten Dimethicone w składzie? Jednak po długim namyśle liczę na to, że mi nie zaszkodzi. W końcu jest daleko w składzie za ekstraktami. Za brzozą, eukaliptusem, rozmarynem, henną... Więc się skusiłam...



7 lut 2013

32. Mania wcierania

Zapomniałam się pochwalić, że dołączyłam do akacji na blogu Anwen mania wcierania :)

Przez miesiąc CODZIENNIE będę wcierała Radical, z Farmony (Odżywka wzmacniająco - regenerująca do włosów zniszczonych i wypadających ). Kiedyś z powodzeniem wcierałam ampułki z tej serii. Czas zobaczyć, czy buteleczka daje te same efekty.

Moje włosy na starcie:
Pasmo kontrolne - 25 cm.
Standardowy przyrost bez wspomagania < 1 cm/miesiąc
Standardowy przyrost ze wspomaganiem ok 2 cm/miesiąc
Planuję w tym miesiącu podcięcie końcówek, ale pasmo kontrolne to stara grzywka, której nie podcinam więc centymetry nie będą kłamać.

 Drobne oszustwa ;P :
- 2 tabletki CP dziennie
- kubek pokrzywy dziennie
- Khadi stymulujący porost  raz w tygodniu przy okazji olejowania włosów

31. Aktualizacja włosowa

Kolejny miesiąc w którym na zdjęciu można oceniać jedynie długość. Nie mogę się doczekać aż mi naprawią Nikosia. Póki co muszę robić takie bez lampy...Fotograf wraca po 16, na zewnątrz już ciemno, włosy wyglądają jak siano chociaż akurat wczoraj były lejące, błyszczące i gładkie...Postaram się w weekend zrobić na zewnątrz w naturalnym świetle kilka zdjęć, które pokażą poprawę kondycji włosów. Nie jest jeszcze dobrze, ale jest dużo lepiej!

Włosy wczoraj wieczorem:
Nadal nic nie wychodzi z planu zagęszczania i ograniczenia wypadania. Powolutku idzie to ograniczanie a włosy z każdym miesiącem jakby tracą na objętości.
Włosy zrobiły się kapryśne w styczniu. Ciągle miałam problemy z obciążeniem bądz niedociążeniem. Kolejnym problemem było zabezpieczanie końcówek. Nagle żadne serum im nie pasuje i po wszystkim się strączkują. Tolerują jedynie olejek arachirowy bądź Alterrę. Minął 5 miesiąć włosomaniactwa i zaczynam się trochę łamać... Nie pozbyłam się głównych problemów , poprawę chyba zauważam jedynie ja sama. Nadal nie do końca wiem co włosy lubią a co nie.

Miałam podciąć końcówki, żeby pozbywać się systematycznie cieniowania i chemicznej farby. Niestety zabrakło czasu / Przynajmniej jeśli chodzi o przyrost poprawa jest znaczna. Jak już wspominałam. Kiedyś 7 cm na rok. Teraz (oczywiście dużo wspomagania) 2 cm na miesiąc. Pasmo kontrolne z grzywki starej bo najłatwiej zmierzyć, ma już 25 cm. Czyli znowu 2 cm na plusie. Zdjęcie porównawcze trochę przekłamane, bo zdjęcie sprzed miesiąca po jakimś byle jakim związaniu i włosy są lekko podgięte. Ale różnica jest :)






3 lut 2013

30. 2 tygodnie z pielęgnacji + walka z wypadaniem

19.01.13 - rano olejek alverde paczula i porzeczka, mycie barwą lnianą, odżywka aloesowa, spray marion (WOW)
22.01.13 - olejek alverde paczula i porzeczka na całą noc
23.01.13 - mycie barwą lnianą, aloesowa odżywka, spray marion (znowu WOW)
26.01.13 - mycie alterra biotyna kofeina, dolce latte na 5 minut (przeproteinowane gluty)
28.01.13- vatika na całą noc
29.01.13 - mycie barwa lniana, odżywka aloe vera, spray marion
1.02.13 - mycie barwa lniana, venita henna color
3.02.13 - khadi na skalp i alterra migdał i papaja na 5 godzin, mycie barwą lnianą, Alterra granat i aloes na 3 minuty


Ogólnie rzecz biorąc wieje lenistwem. Ciągle szampon z SLS, bo jakoś babydream nie umiem myć olei, a ostatnio czas mam rozłożony tak, że pasuje mi olejowanie. Bo czy to po powrocie z nocy jak sie kłade spać czy to na noc przed wolnym dniem... Praca na zmiany jest miodzio.Więc wykorzystuje póki nie ma zajęć na uczelni. Dna dobiła moja próbka olejku Alverde paczula i porzeczka. Zakochałam się w nim na zabój. Efekt utrzymywał się długo, zapach zniewalał, świetnie mi się go zmywało i na wiele razy wystarczyło. Jak w szafce się rozluźni koniecznie zdobyć muszę pełnowymiarową wersję.
Znowu nie zrobiłam peelingu skalpu, znowu nie robiłam płukanek i masek własnej roboty. Do tego muszę do mamy zawieźć odlewkę masek, bo zakochana w dolce latte ma tylko ją a po tym co ostatnio zrobiła mi z włosami... Wcześniej służyła, teraz włosy po niej były przy płukaniu ciągnące, nieprzyjemne a po wyschnięciu jakieś napuszone, naelektryzowane, przeprostowane i jednocześnie jakby nieświeże.

Plan na następne tygodnie:
* Kupić szampon! Myślę że Alterra będzie ok. Moja poprzednia bardzo mi służyła, była złotym środkiem pomiędzy babydream a barwą. Zawiozłam końcówkę do domu, bo tam uświadczysz tylko Schaume krem i olejek i Schaume dla mężczyzn...
* Peeling skalpu
* Płukanki kolejno odlicz: raz lniana, raz kawowa i raz pokrzywowa
* Porządnie co drugie mycie stosować maskę
*Owiedzić sklep zielarski i zrobić zaopatrzenie :)

Pozatym wypowiadam już na poważnie wojnę wypadaniu! Mam po dziurki w nosie zbierania włosów zewsząd. Oto mój arsenał. Mamy tu i pewniaka i wielkie nadzieje.

1. Radical przelany do buteleczki po Joannie Rzepie. To mój pewniak. Zawsze pomaga, nie przetłuszcza mi włosów u nasady, uwielbiam jego zapach...
2. CP - bo nie chce mi się póki co gotować siemienia i parzyć drożdży. Rozregulowałam się nocami w pracy. A od dawna chciałam zobaczyć czy mi pomoże.
3. Khadi na porost włosów. Moja wielka nadzieja. Dostałam odlewkę i będę stosować przy każdym olejowaniu. Dowiem się czy watro wydać prawie 60 zł na pełnowymiarowy :)

1 lut 2013

29. Jednorazowy skok w bok. Venita Henna Color czarna czekolada

Pisałam już jakiś czas temu o tym zakupie. Na włosach wylądowała dopiero dzisiaj. I jak można wywnioskować z tytułu będzie to tylko jednorazowy wyskok. Przysięgam, że będę już wierna hennie Khadi do końca swoich dni :)


Oczywiście ja jak to ja, nie doczytałam się w drogerii, że nie otrzymuję w tej oto saszetce prawdziwej henny tylko "ziołową odżywkę koloryzującą z naturalnej henny". Może tknęłoby mnie, żeby poczukać INCI. Niemalże przez lupę wyczytałam, że nie ma nawet śladu Lawsonia Inermis (Henna), a poza Indigofera Tinctoria (Indigo) znajdę talk, HC Blue No.2, HC Yellow No.4 oraz 2 a także złożone fenole i aminy których nazw nawet mi się nie chce przepisywać. Dla porównania Khadi czarna zawiera jedynie: Indigofera Tinctoria (Indigo), Lawsonia Inermis (Henna), Emblica Officinalis (Amla). Ale czego ja się spodziewałam za 3,90 zł....

Następną głupią sprawą jest opakowanie... Jak widać papier, który na mojej stancji w podpiwniczeniu spowodował takie oto grudy:


Zapach jest typowo ziołowy, mniej intensywny niż np. Khadi. Samo nakładanie, zmywanie czy konsystencja... nie widzę żadnej różnicy. Efekt ciężko mi ocenić. Po pierwsze jak przejrzałam skład, to trzymałam na włosach jedynie "ustawową" podaną na opakowaniu godzinę. Hennę trzymam zazwyczaj od 3 do 4 godzin. Odrosty przebijają prawie tak samo jak przed farbowaniem. Włosy nie sa przesuszone, nawet ładnie błyszczą... Ale może po prostu już tak mają? Może kolor się troche rozwinie? Nie wiem napiszę za dwa dni przy okazji włosowej aktualizacji. Póki co włosy sprzed paru minut, jeszcze nie czesane, bo spodnia warstwa schnie ostatnio godzinami...


Więcej nie romansuję... Zamawiam Khadi...


15 sty 2013

28. Zaległa notka z pielęgnacją + nowości

Ostatnio pielęgnacja to jeden wielki chaos. Za dużo mam nowości po prostu i za dużo chaosu w życiu. Żyję od dyżuru do dyżuru w niemałym stresie bo dużo jest do przyswojenia i nauki... Do tego organizm się jeszcze buntuje przeciwko dyżurom 12 godzinny dziennym i nocnym. Było tak o:

21.12.12 - Odżywka aloe vera, żeby się nie plątały aż tak, mycie babydream, Biovax jedwab i kreatyna, spray Marion malinowy
23.12.12 - Alterra migdał i papaja na całą noc
24.12.12 - mycie alterrą kofeina i botyna, odżywka Londa proffesional (bleeeee ale mama już nic konkretnego nie miała), Fanola na końce, spray Isana
27.12.12 - mycie alterra biotyna i kofeina, rosyjska maska drożdżowa na 5 minut, Isana spray
29.12.12- amla na godzine przed myciem, peeling cukrowy skalpu, mycie babydream, maska alterra granat i aloes na 2 minutki, Isana w sprayu, kropelka olejku arachidowego w końcówki
31.12.12. aloe vera, Barwa lniana, maska arganowa, płukanka z siemienia lnianego, spray Marion
2.01.13 - aloe vera, babydream, biovax jedwab i kreatyna 3 minuty, isana spray
4.01.13 - alverde paczula porzeczka na cala noc
5.01.12- mycie alterra biotyna kofeina, joanna naturia b/s, fanola
7.01.13- mycie babydream, alterra granat i aloes, isana spray
10.01.13 - alverde paczula z porzeczka na długość i khadi na skalp na 5 godzin, mycie barwą lniana, odzywka aloesowa, spray marion
12.01.13 - vatika na całą noc
13.01.13 - mycie barwą lnianą, odżywka aloesowa, spray marion
15.01.13 - mycie babydream, biovax jedwab i kreatyna na 5 minut, spray marion, olejek alterra w konce, początek kuracji CP

Wnioski takie: chciałabym częściej robić peeling skalpu i płukanki, bo dają świetne efekty. Podobnie jak domowe maseczki, bo moje włosy je kochają. Czy to siemię czy avokado, czy miód z jajkiem... Mam nadzieję, że w kolejnych tygodniach się uda.
Znalazłam duet idealny! Po zmyciu Amli maska Alterra granat i aloes jako odżywka! Po samej amli moje włosy były tempe i przesuszone, sama Alterra dawała marny efekt. W połączeniu dają mi gładką taflę jak z reklamy :)
Włosy nie płatają mi żadnych figli ostatnio (odpukać) Są gładkie, lśniące, rosną. Niestety wypadają...
Zakończyłam wczoraj kurację siemieniem lnianym, która trwała 3 miesiące. Bez efektu wow, ale na pewno nie zrezygnuję z picia siemienia lnianego. Nie będzie to codziennie, ale nie da się ukryć, że siemie lniane genialnie działa na mój przewód pokarmowy, wypłaszcza brzuch i likwiduje zachcianki jedzeniowe. Planowałam wrócić do drożdży, ale jako, że skupiam się teraz na pracy potrzebuję czegoś zupełnie nie pracochłonnego. Padło na CP. Ogólnie takie oto nowości się pojawiły u mnie w ostatnich dniach:

















Odwiedziłam moją ulubioną mini drogeryjkę. Kupiłam Radicala, mojego pewniaka na wypadanie i bedę wcierała jak tylko skończę Placentę. I kupiłam hennę Vanity w kolorze czarna czekolada. Tak sobie pomyślałam, że zanim znów zamówię Khadi zobaczę jak podziała coś co jest tanie (3,90 zł) i dostępne stacjonarnie.
U mojej ulubionej aptekarki kupiłam 2 opakowania CP. Jestem bardzo ciekawa efektów!
I dostałam swoje zamówienie z oriflame. Mam nadzieję, że wreszcie będę zadowolona z peelingu, bo już od roku ciągle kupuję jakieś buble... Podobnie jak ze zmiękczaniem moim zmasakrowanych pięt... I koniec kupowania! Najpierw denkujemy!!!


13 sty 2013

27. Jantar i ja

Dzisiaj słów kilka o ulubionej wcierce włosomaniaczek. Moja wczoraj dobiła dna. Mam jednak co do niej bardzo mieszane uczucia... O moim problemie z wypadaniem pisałam tu przy okazji recenzji kuracji Joanna Rzepa.
Pominę składy, zapachy, opakowania, bo o tym było już milion razy. Skupię się na działaniu.
W ciągu pierwszych 3 tygodniu kuracji byłam pełna zachwytu. Włosy z każdym dniem wypadały mniej, skalp nie swędział i włosy przetłuszczały się tak jak zwykle bez żadnej wcierki. (Joanna Rzepa strasznie przyspieszała mi przetłuszczanie.) Włosy rosły w oczach a podczas masażu skalpu babyhair kują w palce. Następnie zrobiłam zalecaną tygodniową przerwę. W międzyczasie planowałam po wypłacie zakupić conajmniej 3 buteleczki na allegro póki Jantar jest jeszcze do zamówienia. Jak wszyscy wiemy na stronie Farmony widnieje już od jakiegoś czasu "do wyczerpania zapasów". Zaczęły się kolejne tygodnie wcierania a wraz z nimi mega stres. Nowa praca, bardzo stresująca i odpowiedzialna, w której muszę się nauczyć w miesiąc praktycznie wszystkiego od podstaw :/ Nieprzespane noce, teraz praca na 12 godzinne zmiany. I znowu wszędzie walają się włosy. Zbieram je zewsząd. Także zastanawiam się nad Jantarem. Działa, nie działa...? Pewnie kupię jeszcze raz, dam drugą szansę i wtedy jednoznacznie się wypowiem.

Od dziś próbuję ampułki Placenty. Kupiłam 3x 10 ml, rozcieńczyłam do połowy wodą brzozową i będę wcierała na codzień, a w dni mycia na skalp będzie lądował Khadi. A na potem zakupiłam już Radical, który zawsze sprawdzał się u mnie świetnie. Najważniejszy cel włosowy - zahamować wypadanie i zagęścić! :(

Kuracje wewnętrzne (siemię lniane + pokrzywa+ ziele skrzypu okazyjnie) spowodowały jak zwykle uciążliwe skutki uboczne. Szaleńczy porost włosów na ciele i szaleńczy porost paznokci... Nie nadążam... Jako, że mijają już prawie 3 miesiące planuję małe zmiany w tym temacie. Postawię na CP oraz spróbuję wrócić do drożdży, tym razem starannie je zabijając!

2 sty 2013

26. Denko grudniowe :)

W ubiegłym miesiącu realizowałam plan wykańczania kosmetyków, które jedynie zabierają miejsce na półkach i nie robią nic dobrego :) Jeszcze ze 3 takie serie mnie czekają. Ale oczywiście nie tylko te kosmetyki znalazły się w denku. Zdjęcia oczywiście znowu w ratach i nie zawierają wszystkiego. Na  zdjęciach brakuje:
- Barwy tataro- chmielowej, którą bardzo lubię. Już kupiłam kolejną Barwę, tym razem niebieską z lnem.
- Olejku do masażu z holenderskiego Kruidvat, jak już wspominałam wcześniej nie różni się w zasadzie wiele od Alterry, nawet zapach równie uzależniający :) Na pewno kupię jak bedę znowu w Holandii i to na zapas.
- różnych saszetek z maseczkami do twarzy i rąk na raz lub dwa. Zresztą nic nie było zachwycające.
A teraz zdjęcia:

1. Emulsja do kąpieli Oilatum. Przeznaczenie dla niemowląt co prawda. Używałam do moczenia stóp i raz na jakiś czas do kąpieli, szczególnie po basenie. Pozostawia skórę nawilżoną, nie trzeba już nic więcej wsmarowywać, nie uczula. Czemu więc tylko czasami do kąpieli? Wogóle się nie pieni i pachnie...nie pachnie :)
2. Joanna Rzepa kuracja wzmacniająca. Pisałam już wcześniej tutaj. Butelka pełna bo z przelanym Jantarem.
3. Nawilżane płatki do demakijażu Onyx, do kupienia w holenderskich Action. Godne polecenia. Tanie, nie podrażniają (a moje oczy są naprawdę delikatne jeśli chodzi o kosmetyki...) i świetnie zmywają każdy makijaż. Do tego pudełeczko jest fajne.
4. Maskara Gosh. Nawet nie chce mi się doczytywać jaka.Kompletny niewypał z którejś paczki z kosmetykami. Zasycha w opakowaniu w tempie ekspresowym. Nie wydłuża, nie pogrubia... nie robi nic poza kruszeniem się na policzki...


5. Peeling Harmony firmy Hergron. Jeden z nielicznych kosmetykowych niewypałów przywiezionych aż z Actiona. Kusił zapachem, zawartością olejku z migdałów i makadamia... Ogólnie jest zbyt drobny, mało wydajny (starczył dosłownie na 6 użyć) i ogólnei wrażenie zrobił złe. Nigdy więcej mimo ceny 0.99 euro.
6. Biały jeleń do higieny intymnej z aloesem. Oczywiście, że kupię ponownie. Po prostu lubię tą serię kosmetyków.
7. Sanex, taka tam kulka jak to kulka. Pachnie dośc intensywnie i męcząco. Nie robi szału w ograniczaniu pocenia. Nigdy więcej
8. Pomadka ochronna z Neutrogeny. Sprawdziła się, ale mam już swój nowy hit. O tym innym razem.
9. Ekspresowa maska do włosów z octem malinowym Marion. Miała starczyć na 2 razy... zużyłam na raz po po prostu znikła na włosach. Jakiegoś efektu wow też nie było. Ułatwiła jedynie rozczesywanie. 2,30 za taką saszetkę to zdecydowanie za dużo.


Denko udane, wolne miejsca oczywiście już znowu są zapełnione ;P


1 sty 2013

25. Aktualizacja styczniowa plus noworoczna paplanina


Moje włosy 1 stycznia prezentują się tak. Oczywiście są w posylwestrowym nieładzie i pogięte po nocnym kucyku ale nie mogłam się już doczekać kolejnego zdjęcia. :)

Jeśli chodzi o grudzień, to do pielęgnacje znowu wkradło się trochę chaosu ze względu na nadmiar kosmetyków które się pojawiły. Bo jak tu nie wypróbować nowości? I ten chaos na pewno pociągnie się jeszcze w styczniu.

Jedno mogę stwierdzić z całą pewnością. Ograniczyło się wypadanie! Za sprawą Jantara, przy czesaniu wypada koło 5 włosków, przy myciu góra 20. Wcześniej przy czesaniu zdejmowałam ze szczotki więcej niż teraz przy myciu. Mam też sporą ilość babyhair, więc liczę na to, że za rok o tej porze włosy będą zdecydowanie zagęszczone :)

Co jeszcze? Jest przyrost! Wymierzyłam na pasmie kontrolnym 2 cm! Dla mnie jest to fenomenem bo jak wspomniałam od sierpnia 2011 (ostatnie farbowanie chemią na czarno) do sierpnia 2012 odrost miał ledwie 7 cm... Od 30 września zaczęłam pić codziennie pokrzywę i skrzyp średnioregularnie, piję siemię lniane, stosuję wcierki. Przyrostu tyle co wcześniej przez cały rok! Nie widać tego na zdjęciach, bo mama mi co miesiąc przycina włoski o ok. 2 cm.


Rok 2012 był dla mnie dobrym rokiem, który przyniósł długo oczekiwane postępy. Zdobycie wymarzonego zawodu i dyplomu, cudowne wakacje w Holandii, znalezienie pracy, włosomaniactwo.

Co bym chciała w tym 2013? Sprawdzić się w pracy, którą zaczynam jutro. Pokonać kolejne etapy kształcenia co pewnie będzie ciężkie ;) Przeprowadzić się nareszcie "na swoje" ze swoim partnerem, przejechać 5000 km w tym sezonie rowerowym wliczając Balaton. Spędzać mniej czasu przy komputerze i serialach a zacząć robić więcej dla siebie. Odżywiać się zdrowiej, zerwać z nałogiem, więcej się ruszać. Ukończyć swój pierwszy swetr na drutach! Czytać tyle co przed studiami. Dużo tego jak na jeden rok. A tu jeszcze kilka próżnych celów ;)

- zejść z cieniowania
- zejść z chemicznej czerni
- zachować przy tym długość co najmniej taką jaka jest obecnie.
- zagęścić włosy
- w dlaszym ciągu poprawiać kondycję włosów
- wkręcić się w ceromaniactwo tak jak w tym roku we włosomaniactwo. Obecnie moja buzia przypomina "jesień średniowiecza" ;P Pełna jest wągrów, zaskórników, pory są poszerzone...  Zawsze była problematyczna... ale skoro z włosami zaczyna się udawać, to może i z cerą by się udało?

Ciężko będzie aby 2013 był lepszy niż poprzedni. Cóż trzeba się postarać :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...