29 lis 2012

16. Włosy mają dobry dzień

Zaczynam się grubo zastanawiać nad tym, po co łażę po tych sklepach, oglądam maski, kupuję kosmetyki... skoro moje włosy najlepiej się zachowują i wyglądają kiedy zrobie coś sama. Wczoraj postanowiłam wreszcie nałożyć na włosy siemię lniane. Codziennie piję glutka, więć po prostu ugotowałam go więcej. Najpierw zrobiłam sobie peeling cukrowy skalpu. Zawsze po nim czuję się niesamowicie swieżo i czuję mrowienie przy wcierce ;P Potem umyłam włosy Babydream (jego zapach coraz bardziej mnie drażni...) i nałożyłam te fluki z siemienia lnianego. Potrzymałam godzinę pod folią... I kiedy włosy wyschły nie mogłam uwierzyć! Błyszczały jak włosy na reklamie szamponów :D Efekt psują odstające wszędzie antenki, moje babyhair. Są wszędzie i również po siemieniu zaczęły lśnić. I miałam świetlistą aureolkę wokół całej głowy. Nie ma co się dziwić, że tyle ich rośnie, skoro tyle włosów mi wypadło i wypada... Chyba znowu muszę prysznic odtykać bo woda mizernie spływa...

A wogóle to kocham to co picie siemienia lnianego robi z moim brzuchem :) Robi się płaski! Ot taki nadspodziewany, miły efekt uboczny

Wogóle na sobote mam pewnien plan... Trochę mnie to przybija. Plan jest taki: mama, nożyczki i...


Różowa kreska to linia planowanego cięcia. Będą znowu króciutkie, ale pozbędę się tych najbardziej cieniowanych. Będzie kolejny też plusik. Już tylko połowa będzie czarna na końcu a połowa moja naturalna farbowana henną :)

Szkoda mi trochę tego kawałka, bo naprawdę powoli rosną mi włosy. Pozatym końcówki są zupełnie zdrowe, mój włos wogóle się nie różni na długości. Wydają się zniszczone na zdjęciach ale to kwestia zepsutego aparatu (lampa nie działa) i cieniowania które ochydnie wygląda.

Tak więc odżałuję raz a potem będzie już pięknie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...